Hotel bardzo dobry

Hotel może nie jest nowy, ale bardzo zadbany, dokładnie sprzątany i przede wszystkim przepięknie położony nad samym brzegiem morza tuż przy cudownej piaszczystej plaży. Śniadania są smaczne i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie

Największym atutem "Gran Bahia" jest fantastyczne położenie. Tuż przy wielkiej, czystej plaży z piękną promenadą. Nad morzem krystalicznie czystym i łagodnym. Sam hotel zapewnia bardzo dobre wyżywienie zarówno na śniadanie jak i kolację. Bogate i urozmaicone. Pokoje są obszerne, wysokie i z dużymi balkonami. Sprzątane codziennie, choć panie przychodzą nieraz dopiero po południu, I to jedyny, niewielki, minus , tego hotelu.

Bardzo dobry hotel w super lokalizacji przy samej plaży. Smaczna kuchnia. Przemiła obsługa. Hotel bardzo czysty.

Hotel świetnie położony, tuż przy promenadzie i plaży. Promenada bardzo ładna, długa na prawie 3 km. Plaża przy hotelu wąska, miejscami skalista, ale wystarczy trochę nią przejść, by cieszyć się pięknym, białym piaskiem przez kilka km. Podczas naszego pobytu, niestety, spory odcinek plaży i morza w okolicy hotelu stale pełny był ciemnych wodorostów (ciągle nanoszonych przez morze, mimo prób uprzątania przez miasto), co prawie uniemożliwiało kąpiel. Czy to efekt sezonowy, czy stałe prądy/wiatry w tej części zatoki alkudyjskiej, trudno powiedzieć. W zeszłym roku byliśmy w podobnym czasie w Port d'Alcudia, czyli na drugim końcu zatoki, i tam nie było takiego problemu. A i plaża była ładniejsza. Hotel przyjemny, ale pokoje standardowe bardzo ciasne. Boczny widok na morze ładny tylko z pokoi bliżej promenady, z pozostałych widać głównie budynki obok i tylko pasek wody. Basen (położony zresztą przy drugim budynku z apartamentami) bardzo mały, z niewielką liczbą leżaków, ściśniętych jeden przy drugim - raczej nie obsłuży wszystkich chętnych, szczególnie w sezonie. Brak fitness, brak animacji (to ostatnie akurat nam pasowało). Jedzenie (tylko HB) poprawne, ale na pewno nie na 4 *. Generalnie 4* dla tego hotelu są mocno przeszacowane. Hotel, jak prawie cała Majorka, nastawiony na grupy cyklistów (głownie Niemcy i Brytyjczycy), stąd wielkie przechowalnie i serwis rowerowy w kompleksie. Personel pomocny i miły. Can Picafort to spokojna miejscowość. Nastawiona oczywiście na turystów, ale zachowała trochę kolorytu dawnej wioski rybackiej. Atrakcją są rozrzucone po promenadzie i nabrzeżu rzezby oraz murale na budynkach (obaj artyści z Majorki). Dobra komunikacja publiczna pozwala zwiedzić sporo atrakcji Majorki (w tym stolicę), ale nawet w najbliższej okolicy jest dużo miejsc wartych zobaczenia: Alcudia, Pollenca, Arta, Capdepera i unikalna tajocka nekropolia San Real.

Hotel przyjazny, obsługa bezproblemowa mila i serdeczna. Pokój czysty, codziennie sprzątany. Wyżywienie różnorodne i smaczne występuje w wersji dla mięsożernych oraz dla jaroszy. Plaża bardzo blisko, praktycznie hotel przy samej plaży. Polecam

Hotel pięknie położony, przy samej plaży. Ogólnie wszędzie blisko. Obsługa w hotelu na najwyższym poziomie. Dyskrecja, subtelność kontaktów, uprzejmość i miłe nastwaienie. Prawdziwa wola świadczenia dobrej usługi i udzielenia wszelkiej pomocy była do zaobserwowania na co dzień. Ogólnie panujący miły nastrój był okraszony wspaniałymi uśmiechami, nawet w sytuacjach dużego stresu osób pracujących w szczytach zapotrzebowania na jedzenie :) Sprzątanie w pokojach zgodnie z życzeniem, bez nachalności i w odpowiedniej porze - bez natarczywego pukania do drzwi. WiFi dostępne w pokoju było odpowiedniej prędkości. Układ pokolu optymalny i sporo miejsca. Łazienka wyposażona jak w hotelu pięciogwiazdkowym. Czysto pachnąco i bez wyziewów z instalacji kanalizacyjnej. Dwie windy dość szybkie nie powodowały żadnych zatorów.

Hotel przyjemny, z dobrym jedzeniem, miłą obsługą i standardowymi pokojami. Szczególnie dobry jako baza wypadowa, bo Can Picafort to miejsce w którym powinno się wynająć auto i wyjechać z niego, aby zobaczyć coś bardziej autentycznego, niż turystyczna promenada.

Niestety było to bardzo duże rozczarowanie, ale od początku: HOTEL: na zdjęciach w ofercie jest widoczny piękny biały hotel z boho lobby i kwiatkami, w tle jest PRL–owski budynek. I przydzielono nas do tego PRL–owskiego budynku. Po konsultacji i z recepcją i z rezydentką, że nigdzie na zdjęciach nie był wskazany ten okropny budynek, otrzymaliśmy informację, że hotel składa się z dwóch budynków i nam nie pomogą. Lobby było okropne, bardzo stare, brud był wszędzie – na recepcji, na stolikach, na krzesłach, windy przerażające. Zupełnie odbiegał od hotelu białego, który miał bardzo ładne lobby i dużo przyjemniej byłoby w nim mieszkać. POKÓJ: dopłaciliśmy za pokój z widokiem na morze i otrzymaliśmy malutki pokój, którego nie ma na zdjęciach, gdzie nawet nie dało się otworzyć walizki. Widok na morze? Mój szerokokątny obiektyw ledwo dawał radę, był widok na hotel na przeciwko i po wychyleniu za ścianę widok na balkony, za którym delikatnie wystawało morze. Dodatkowo pokój był bardzo brudny, łazienka zniszczona i wszędzie grzyb. Początkowo próbowaliśmy otrzymać pomoc na recepcji, jednak usłyszeliśmy "jeśli się Państwo wychylą, to widać morze, a pokój posprzątamy". Skontaktowaliśmy się z rezydentką, która początkowo nie chciała nam pomóc, finalnie 2 dnia otrzymaliśmy nowy pokój – dużo większy i z widokiem na morze. Łazienka nie miała grzyba, tak jak te na 1 piętrze. Niestety, nadal to był ten obrzydliwy, PRLowski budynek, a nie ten biały ze zdjęć. JEDZENIE: to jedyny dobry aspekt tego hotelu. Nie jest wybitne, ale jako wegetarianka miałam duży wybór jedzenia. Bardzo dużo warzyw (choć niestety często rozgotowanych) i owoców, zdarzały się również falafele. Do śniadania są podane mleka roślinne (sojowe, owsiane i migdałowe), duży plus za to. PLAŻA: jest to żart, plaża ma około 5 metrów, jest malutka, obok bardzo ruchliwej spacerowej ulicy, nie da się na niej wypocząć. Kiedy padał deszcz i był przypływ, cała plaża zniknęła, leżaki stały w wodzie. Piękna plaża jest ponad godzinę drogi pieszo w lewą stronę (można dojechać autobusem) oraz pół godziny w lewo, wiec trzeba mieć to na uwadze. Warto też zaznaczyć, że w obrębie tego hotelu wieje straszny wiatr i we wrześniu jest po prostu zimno – znaczną różnice odczuwałam, kiedy przenosiliśmy się 30 minut dalej. MIASTO: okropna, turystyczna miejscowość. Większość dni spędzaliśmy na wycieczkach po wyspie, ponieważ Majorka jest piękna, ale niestety to miasto bardzo psuje. Jest pełno straganów z chińskim badziewiem i same hotele. APLIKACJA ITAKA: wszędzie otrzymujecie komunikat aby pobrać aplikację, ponieważ są tam wszystkie informacje. Tak również zrobiliśmy i faktycznie – były informacje o wycieczkach, o tym, kiedy podjedzie autokar na lotnisko itd. Jednak ostatniego dnia okazało się, że nie wszystko jest w aplikacji :) Odjazd z hotelu mieliśmy o godzinie 23, dzień spędziliśmy na plaży i około godziny 17 okazało się, że mamy milion nieodebranych telefonów, ponieważ jesteśmy poszukiwani, gdyż nie opuściliśmy pokoju – nigdzie nie było informacji, że jest taka konieczność! Dodatkowo w aplikacji było zaznaczone, że doba hotelowa kończy nam się 25 września, czyli dzień później (autobus po nas przyjeżdżał 24 września o 23). Rezydentka informowała nas, że będziemy musieli dopłacić za dodatkową dobę hotelową. Okazało się, że informacja faktycznie się znajdowała, w książce w tym nowym budynku, do którego nie chciano nas przypisać :) Ostatecznie nie dopłaciliśmy, ale musieliśmy opuścić pokój, nie mogliśmy wieczorem wypocząć, mimo iż w aplikacji było zaznaczone, że dobę mamy do 25 września oraz nie otrzymaliśmy tego dnia posiłku poza śniadaniem. Wakacje wiązały się z nieustającym stresem, spowodowanym złym przydzieleniem do pokoju, niespełnieniem warunków umowy, trudnym kontaktem z rezydentką, plażą, na której nie dało się wypocząć oraz finalnie z opisanym wyżej wymeldowaniem. Majorka jest piękna i zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce, ale unikajcie tego miasta i hotelu.

Hotel spełnił nasze oczekiwania. Piękny widok na morze i wschód słońca. Wyżywienie urozmaicone. Czysto. Pokój faktycznie mały i akustyczny, ale cóż - w zasadzie tylko do spania, balkon OK. Plaża przy hotelu nie za duża, ale kilometr dalej rewelacyjna Platja de Muro. Animacji nie ma i nam to odpowiadało.