Hotel nie jest pierwszej nowości, lecz czysty i zadbany. Głowni goście hotelu to Kanadyjczycy. Warunki adekwatne do ceny. Pokoje duże, z wielką łazienką,lodówką, darmowym sejfem, balkonem oraz telewizorem (bez polskich kanałów). W lodówce zastaliśmy welcome drinki (2 piwa i colę oraz wodę mineralną). Woda 1,5 l uzupełniana codzienni. Hotel stanowi kompleks wielu budynków (może minusem jest słabe oznakowanie co, gdzie się znajduje), te najnowsze o podwyższonym standardzie są na obrzeżach dość rozległej posesji, a tym samym trzeba się przespacerować kawałek do restauracji, na plażę, na animacje czy do sklepu). Restauracji jest kilka, jedzenie świetne: owoce morza (homary, małże, kalmary, krewetki, ośmiornice) serwowane praktycznie codziennie, mięso wieprzowe, wołowe, drobiowe, wybór serów, deserów i owoców (świeżych, w zalewach, w postaci koktajli, soków). Oczywiście frytki, hot dogi i hamburgery. We włoskiej restauracji pyszna pizza oraz makarony serwowane w porze obiadowej. W trakcie pobytu przysługują nieodpłatnie 2 kolacje serwowane (trzeba się umówić na konkretny dzień i godzinę), jest wówczas bardziej elegancko, ma się indywidualną opiekę kelnerską. My korzystaliśmy z restauracji kubańskiej i włoskiej. Baseny rozległe, czyste, nie ma problemu z leżakami czy parasolami. Plaża bezpośrednio przy hotelu z drink barem oraz snack barem, a także wypożyczalnią leżaków, ręczników plażowych/basenowych oraz rowerków wodnych i katamaranów. Wszystko w cenie pobytu. W recepcji znajduje się kantor wymiany walut. W weekend zdarzyło się, że brakowało im gotówki i wymiana nie była możliwa. Ale nieopodal znajduje się mini centrum handlowe (bazarek z pamiątkami oraz kręgle, sklep, bar), gdzie też jest kantor. Do centrum handlowego można przejść się spacerkiem, ale też spod hotelu kursują bryczki konne oraz taksówki (szczególnie polecam te kultowe, zabytkowe z lat 50-tych). W hotelu jest tez sklep, w którym można nabyć zarówno kosmetyki, ubrania, zabawki wodne, ale również cygara, alkohol, napoje i przekąski). Ceny absolutnie rynkowe, tj. podobnie kosztują produkty poza hotelem. Animacje dzieją się w hotelu codziennie (pokazy magików, pokazy mody, nauka tańca, siatkówka, aerobic). Na terenie posesji jest strefa dla dzieci. Dla osób dbających o kondycję fizyczną jest do dyspozycji mini siłownia. W hotelu stacjonuje lekarz, który jest do dyspozycji gości. Przy recepcji znajduje się kafejka internetowa (dostęp do internetu jest odpłatny). Warto skorzystać z wycieczek, które oferuje rezydent. Pokazują one prawdziwe życie Kubańczyków. Zamykając się w hotelu nie zobaczymy, jak trudne i inne jest życie lokalne, gdzie dostęp do dobrodziejstw tego świata jest mocno ograniczony. W hotelu alkohol płynie strumieniami, serwowane są smakołyki, a lokalni mieszkańcy raz w roku na Boże Narodzenie jedzą wieprzowinę, a o owocach morza czy wołowinie to mogą pomarzyć... Jeśli chodzi o pogodę, to druga połowa marca była wyjątkowo deszczowa (jeden dzień non stop padało, a w inne dni to praktycznie codziennie choćby 15 minut, ale pokropiło). Te deszcze nie przeszkadzają zbytnio, bo za chwile świeci już słoneczko. Ale za to jest pięknie zielono wokół. W pokojach są parasole. Wyjeżdżając na Kubę trzeba uwzględnić pewną pulę środków na napiwki (są wszechobecne| Kanadyjczycy ich mocno rozpieścili w tej materii). Dobrze jest wziąć ze sobą trochę drobiazgów typu długopisy, słodycze, kosmetyki, kredki, bo tam brakuje tych rzeczy i możne jet wykorzystać negocjując cenę za np. pamiątki, ale też rozdać podczas wycieczki do kubańskiej szkoły. Zdarza się, że wprost ludzie żebrzą.. Wyjazd na Kubę, zwłaszcza w region Holguin uważam za bardzo udany. Tu bardziej niż w okolicach Varadero czy Hawany można zobaczyć to prawdziwe życie Kubańczyów, gdyż nie ma tu jeszcze aż takiej komercji. Region mocno rolniczy, wiejski, tym bardziej widać tę biedę, a zarazem piękno jeszcze dość dziewiczej przyrody.