Hotel niezwykle klimatyczny, w idealnym położeniu - blisko wszystkiego jednak trochę na uboczu. Duza zaleta jest brak napojów alkoholowych w ofercie all-in, zapobiega to ordynarnemu alkoholizmowi znanemu tak dobrze wśród polskich turystów. Pogoda mimo pory deszczowej ani trochę nie pokrywała się z prognozami, prawie cały czas świeciło słonce.

Hotel Villa Valiha jest umiejscowiony w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie, u wybrzeży wyspy Nosy Be należącej do Madagaskaru. Nasz pokój był obszerny, z klimatyzacją, przedsionkiem i tarasem, wychodzącym prosto na plażę i Ocean Indyjski. Jedzenie, poza skromnymi śniadaniami, bardzo dobre i bogate. Nie podobał mi się stosunek administratorki Roberty do miejscowej ludności malgaskiej (krzyczała i groziła policją naszym kolegom, którzy zaparkowali samochód na parkingu hotelowym) oraz fakt, iż odmawiała nam butelki wody przynależnej do obiadu, gdy jechaliśmy na wycieczki i nie korzystaliśmy z obiadu w jej ośrodku, a przecież i tak oszczędzała na wyżywieniu. Na jej plus przemawia fajnie zorganizowana Wigilia. Widać było, iż włożyła w nią dużo pracy i zachodu. Wycieczki były bajeczne, widoki i przyroda niespotykane nigdzie indziej. Niesamowite wrażenie wizualne i obcowania z występującymi tylko na Madagaskarze gatunkami zwierząt. Mogę wszystkim gorąco polecić podróż z Itaką na Nosy Be i przyległe wysepki.

Hotel fajny, plaża super. Jedzenie nie za bardzo. Maly wybór potraw. Obiad o 13.30, o 16.00 kawa i troszeczkę herbatnikow, a o 20.30 kolacje, za późno jak dla nas...

Godny polecenia hotel dla osób które nie lubią tłumów. Kameralnie, spokojnie. Pokój codziennie sprzątany przez bardzo miłą i pomocną obsługę. Dostępne dwa niewielkie baseny. Świetny był tez hotelowy lemur który wpadał czasem na kolację!

Hotel super jedzenie super wszystko super polecam wszystkim

Hotel bardzo ciekawy, butikowy, bardzo sprzyja integracji ale w pokojach panował urkop. Nie bylo klimatyzacji mimo informacji w ofercie ze pokoje sa klimatyzowane!!!

Hotel położony w cudownym miejscu, bardzo klimatyczny.Bardziej pensjonat w stylu wyspowym niż hotel w stylu europejskim. Czysty, w pokojach lodówka z płatnymi napojami.Obsługa hotelowa - ok, tylko Pani menadżer mało sympatyczna. Jedzenie bardzo dobre lecz w małych ilościach i bez dokładek. Na posiłki zwłaszcza obiad i kolację trzeba przychodzić punktualnie.Śniadania na słodko jak we Francji lub Włoszech i monotonnie codziennie to samo. Ale mimo to hotel polecam dla samego pejzażu, klimatu i inności. Wspaniałe wakacje, wycieczki na rajskie wyspy rewelacyjne, woda ciepła o lazurowym kolorze. Podróż długa ale niezbyt męcząca.

Pensjonat kameralny , dla wypoczynku doskonały, bez animacji i hałasu.

Hotel, a raczej pokoje usadowione były bardzo blisko siebie, a jakość pokoju zależała od szczęścia, ponieważ pokoje dzieliły się na bardzo przestronne, oraz ciasne, w których nie było szaf, a ściany składały się z pali, przez które mogło wślizgnąć się zwierze. Po kilku dniach wypoczynku istniała jednak możliwość zamiany lokum na nieco bardziej komfortowe. Na terenie hotelu znajdywało się kilka basenów oraz niewiele osób dzięki czemu można było spokojnie wypoczywać. To raczej hotel w swojskim klimacie, gdzie znajdą Państwo różne zwierzątka oraz poznają nieco bliżej kuchnie malgaską, ponieważ jedzenie głównie składało się z owoców morza, świeżych ryb oraz ryżu. Sporym minusem był fakt, że obsługa nie zna języka angielskiego, a właścicielką była Włoszka, która codziennie zmieniała zasady dotyczące oferty soft, tak więc jednego dnia mogliśmy bez limitu spożywać wodę, kolejnego musieliśmy już za nią płacić. Warto również wspomnieć o posiłkach, ponieważ poprzez faworyzację Włochów, Polacy niewiele mogli dostać z tzw. "bufetu". Tak więc hotel wart jest polecenia, przez swoją prostotę, lecz warto już na wstępie ustalić co tak naprawdę znaczy SOFT.

Hotel bardzo klimatyczny. Nie ma nic wspólnego z europejskimi kolosami. Blisko do "miasteczka". Można zobaczyć jak wygląda prawdziwe życie na wyspie. Dzięki temu, że jest mało gości w hotelu, zintegrowaliśmy się ze wszystkim osobami z wycieczki i nie tylko :)! Nasz pokój był bardzo prosty, były myszy, które wyjadały nam jedzenie, komary owady, ale dało sie wytrzymać bo w ogóle w nim nie spędzaliśmy czasu. Dla turystów przyzwyczajonych do klimatów europejskiego all inclusive będzie to szok. Brak klimatyzacji, kolejki po jedzenie, przez 7 dni na śniadanie naleśniki i suchary oraz dwa rodzaje owoców. Trochę denerwowało ale jak się człowiek przyzwyczaił, to już wydawało się normalne. Duży minus płatna woda, ale można sobie kupić na grosze w markecie. Obsługa nie mówi po angielsku, jest dużo nieporozumień przy barze. Właścicielka ma swoje humory, dla jednych bardziej skora do pomocy dla innych mniej. Mimo wszystko było ok !