Hotel w stylu kolonialnym, elegancki, zbudowany na planie czworokąta, pięć pięter, sprzątanie dwa razy dziennie, Nespresso i TWG w pokoju, kosmetyki Jo Malone. Pokój z widokiem na marinę - cichy, spokojny, przestronna łazienka, duży balkon. Śniadanie smaczne, owoce, świeże croissanty, orzechy, dania kuchni lokalnej i międzynarodowej, brak niesmacznych potraw, wszystko świeże. Duży basen. Na terenie ośrodka okresowo można spotkać małpy i dzioborożce. Obsługa hotelowa pomocna, choć czasem nieogarnięta, kilkukrotnie byliśmy w kids clubie w celu wykonania opisanej w grafiku aktywności, która odbywała się dopiero po przypomnieniu na recepcji i wezwaniu pracownika hotelu. Animacji brak, brakuje zajęć, np. jogi czy fitness. Sala fitness dobrze wyposażona, sprzęt nowy, mało używany, czynna w zasadzie 24h. Położenie dobre, blisko głównej atrakcji - Skybridge. W okolicy cicho. Hotel wprawdzie nie ma tak spektakularnego położenia jak The Datai, który jest w dżungli w odległym krańcu wyspy, ale i tak jest akceptowalnie. Plaża ok, muszle, czasem meduzy. Piasek ok, choć to nie plaża klasy Seszeli czy Malediwów, kolor wody zwyczajny. Cena droga, ale pewnie taki jest koszt ciszy, spokoju, cichego luksusu. Lot bezpośredni ok. 9:30 w jedną stronę i 11:30 w drugą, z lotniska taksówka ok. 20 minut do hotelu. Wyżywienie w czarterze LOT tragiczne, bułki z kurczakiem lub serem niczym z PRL.

Przepiękny kolonialny hotel pięciogwiazdkowy, w pełnym tego słowa znaczeniu. Perfekcyjna kuchnia i serwis. Piękna plaża i spory basen.

Hotel bardzo ładny ,czysty .Bardzo miła obsługa i atmosfera.Jedzenie smaczne ,duży wybór potraw. Niestety morze nie zachęca do kąpieli, na dnie jest muł i woda ma nieprzyjemny zapach.Jeżeli ktoś lubi długie spacery będzie zawiedziony .W okolicach hotelu brak restauracji.