Druga połowa sierpnia 2021
Hotel w porównaniu z sąsiednimi obiektami nie jest okazały. Kilkupiętrowy apartamentowiec z kilkoma niższymi budynkami towarzyszącymi. Świadomie wybraliśmy taki bo nie przepadamy za molochami.
Pokoje przeszły całkowitą metamorfozę w 2020 roku i robią wrażenie. Pewnie dlatego w lobby stoi styropianowa rzeźba Fenixa :) Pomieszczenia są czyste, prosto ale nowocześnie urządzone a lustra jeszcze powiększają optycznie pomieszczenia. Wygląda to dokładnie jak na zdjęciach z oferty. W łazience suszarka i... telefon :) W przedpokoju szafa, chłodziarka oraz czajnik. Z kosmetyków szampony i mydełka w kosteczkach więc jeśli ktoś woli płyny do kąpieli, powinien sam się w nie zaopatrzyć. Jedyny feler konstrukcyjny łazienki to woda przeciekająca u podstawy cokolików kabiny prysznicowej. Przy kilkuminutowej kąpieli kałuża nie jest duża ale to chyba popularny problem bo widziałem już zdjęcia w sieci pokazujące ten feler.
Klimatyzacja jest i funkcjonuje w moim mniemaniu bardzo dobrze. Nie oglądamy TV na wakacjach ale przejrzeliśmy kanały. Są tureckie, niemieckie i rosyjskie. Brakowało nam chyba tylko jakiegoś muzycznego, żeby coś brzęczało w tle gdy akurat jesteśmy w pokoju.
W czasie naszego pobytu (8 dni z czego 6 pełnych) pokój mieliśmy sprzątany dwa razy. Polegało to na wyczyszczeniu łazienki i wyniesieniu śmieci oraz wymiany ręczniczka pod nogi przy prysznicu. Dla nas to wystarczyło gdyż staraliśmy się utrzymać porządek a ścielić lubimy sami.
Obsługa hotelowa: Mimo, że Polaków w tym hotelu jest bardzo mało (przeważają Turcy i Rosjanie) to wszyscy starali się być mili i pomocni. Przy meldunku trafiliśmy na recepcjonistkę nie mówiącą słowa po angielsku więc było ciężko się porozumieć. Kartę covidową do podpisania dostaliśmy w jęz. niemieckim. To już akurat mogło być lepiej dopracowane skoro ITAKA zdecydowała się na współpracę z hotelem. Większa część pracowników porozumiewa się na szczęście w jęz. angielskim.
Bardzo miło wspominamy szefa kuchni - Ahmeta, który zdecydowanie wychodzi przed szereg i zawsze z uśmiechem starał coś ciekawego zaproponować nawet gdy tego nie oczekiwaliśmy. Pozytywny i pełny energii gość :)
Dobrze również oceniamy nasz kontakt z barmanem Ozkanem, któremu tłumaczyłem czym jest piwo z sokiem. Później już sam pamiętał co lubi narzeczona a i pomagał też tłumaczyć innym barmanom co to za napój gdyż jak się okazało nikt o czymś takim wcześniej chyba nie słyszał :) Chyba najbardziej energiczny barman ze snack baru. Zawsze się u niego fajnie zamawiało, nawet zwykłe pepsi :)
Fajnie również wspominamy Veysella, kelnera z restauracji. Z początku ciężko było nam się z nim porozumieć po ang. ale bardzo się starał. Zapamiętał nasze imiona, często pomagał w znalezieniu stolika, pytał czy coś donieść i z tego co zauważyliśmy dwoił się i troił aby każdy z tłumu gości miał gdzie siedzieć. Moim zdaniem pracował za dwóch.
Zresztą znakomita część załogi stawała na rzęsach aby wszystko trzymało się kupy a było co robić bo w hotelu było sporo ludzi. Leżaki i schody czyszczone, krzesła i stoły sprawnie ustawiane przed i po wieczornych animacjach itd. W czasie naszego pobytu to był chyba najbardziej oblężony hotel w okolicy co nie oznacza, że był szczególny tłok. Stąd czasem zdarzały się nieposprzątane stoliki. Było to całkowicie zrozumiałe przy takiej rzeszy głodomorów oraz takiej a nie innej ilości ludzi obsługujących restaurację. W strefie "ogrodowej" już było lepiej pod tym względem.
Jedzenie all in (subiektywnie): Musimy pamiętać, że to nie jest hotel 5-gwiazdkowy a i koszt pobytu nie jest tak wysoki.
Najważniejsze jest chyba to, że ciągle jest coś do jedzenia. Szwedzki stół samoobsługowy oraz dania wydawane przez kelnerów. Były i proste banalne potrawy, były ryby, potrawy z grilla, ziemniaczki, makaron, hamburgery, lody Algidy, wędliny warzywa, surówki i chyba najlepsze frytki jakie jadłem od kilku lat, piwo Troy (całkiem niezłe), drinki, pepsi, soki (czasem ich brakowało gdy się za późno pojawiliśmy na śniadaniu czy obiedzie), woda, kawka itd. Kilka rodzajów ciast. Z owoców: arbuzy, śliwki, jabłka, winogrona i kilka innych. Były też zupy ale naszym zdaniem brakowało im smaku i przypraw. Nie było bananów czy bardziej egzotycznych owoców. Ogólnie sporo klasyków i nikt nie miał być prawa głodny mimo, że jakichś wyszukanych dań brakowało. Z braków odnotowaliśmy dość częsty problem ze sztućcami. Czasem trzeba było prosić kelnerów o doniesienie. Myślę, że zwyczajnie mimo iż stawali na rzęsach to nie wyrabiali przy takiej ilości wczasowiczów. W każdym razie jedzenia było tyle, że już czwartego dnia się oszczędzaliśmy ;)
Plaża: Piaszczysto kamienista położona w uroczej zatoczce. Po bokach skałki na których można porobić fajne zdjęcia. Miła odmiana od banalnych prostych i długich plaż. Dodatkowo fajnie wyprofilowana dzięki czemu z każdego rzędu leżaków widać wodę. Woda dość czysta choć tłumy robią swoje i czasem widać było pływający w wodzie kubeczek lub kawałek jakiegoś opakowania. Grunt traci się po około 10m od brzegu. Na dnie czasem skałki więc trzeba uważać ale spokojnie można chodzić na boso bez butów. Sama plaża często i na bieżąco sprzątana. Leżaki gęsto ułożone więc fanatycy dystansu społecznego mogą kręcić nosem. W pierwszym rzędzie przy wodzie naliczyłem 42 leżaki a że rzędów jest 4 łatwo przeliczyć, że na niewielkiej w sumie plaży upchnięto jakieś 150-160 leżaków. Same leżaki z wygodnymi materacami ale warto oczywiście mieć ręcznik (najlepiej swój ale można za kaucją wziąć z hotelu). W sezonie oficjalnie można rezerwować sobie miejsca od 9:00 ale w praktyce ludzie idą na śniadanie o 7 więc już po 8 jest słaby wybór miejsc. Dobra rada: sugeruję rezerwować leżaki po lewej stronie przy kwietnikach, które są granicą sąsiedniej plaży. U sąsiadów było zawsze mniej ludzi i niewiele dzieci więc w tym miejscu jest i większy spokój. Przy okazji takie spostrzeżenie - dzieci tureckie nie płaczą tyle co rosyjskie czy z pozostałej części Europy. Te beczą przy każdej okazji (bo gorąco, bo za mokro, bo tak) :) Ogólnie zauważyliśmy, że tureckie dzieci chyba są lepiej ułożone albo zwyczajnie w tej kulturze ryk z byle powodu nie jest modny ;)
Można spacerować oczywiście po całej plaży w basenie zatoczki. Na terenie hotelu trochę brakuje jakiegoś fajnego ogrodu ale rekompensuje to ładnie położona linia palm osłaniających stoliki na tarasie z widokiem na morze.
Okolica hotelu jest cicha i spokojna. Wieczorem słychać tylko muzyczkę grającą w innych hotelach.
Baseny: Mikroskopijne ale ponieważ podróżowaliśmy bez dzieci, byliśmy zadowoleni że oba odciągają dzieci od plaży :) Leżaki przy nich zajęte już od śniadania. Rozbudowanej strefy basenowej zupełnie nam nie brakowało gdyż zatoczka znakomicie ją zastępowała.
Atrakcje w okolicy: Kilka kompleksów dużych bazarów jakieś 5 min. na pieszo od hotelu tuż przy drodze głównej. Raz w tygodniu rozkłada się spory bazar w Avsallar. Warto zajrzeć bo można tam wywalczyć coś ciekawego jeszcze taniej. W pobliżu znajduje się też delfinarium a nieco dalej to już Alanya z ładnymi punktami widokowymi i piaszczystymi plażami.
Z hotelowych i płatnych atrakcji w okolicy: tajskie lody, shisha, profesjonalny fotograf, wodne sporty na plaży. W pobliżu kilku lokalnych operatorów wycieczkowych, można się rozejrzeć. My wzięliśmy wycieczkę od rezydentki ITAKI do Alanyi bo zależało nam na czymś co znajduje się niedaleko. W programie były m.in jaskinia, obiad w restauracji na rzece, wjazd kolejką na zamek, wizyta na punktach widokowych, czas wolny na zwiedzanie i zakupy oraz zupełnie niepotrzebna i zbyt długa wizyta w luksusowym salonie jubilerskim, która chyba prawie nikogo nie porwała. Ogólnie było okay, zrobiliśmy sporo fajnych zdjęć :)
Animacje: Coś na czym najmniej nam zależało ale i tak zaglądaliśmy i było całkiem przyjemnie. Codziennie coś się dzieje choć są to przedstawienia i zabawy dość typowe - wieczorem pokazy taneczne, akrobatyczne lub gry typu bingo czy quizy. Głównie w jęz. rosyjskim, tureckim i angielskim. Lista wieczornych wydarzeń na tydzień z góry jest dostępna nieopodal basenu. Brakowało jakiejś konkretnej dyskoteki ale i ludzie się nie garneli do tego typu rozrywki.
W ciągu dnia dart, joga, fitness, ćwiczenia z makaronami w morzu.
Podróż z lotniska to prawie 2h licząc postój w jakimś przydrożnym barze. Trochę daleko ale mieliśmy tego świadomość. Jeśli kogoś męczy lot sugeruję raczej hotel bliżej lotniska.
Ogólnie dobry stosunek ceny do jakości o ile ktoś nie ma wywindowanych oczekiwań.
My byliśmy zadowoleni :)
Pozdrawiamy, Ania i Tymek