Hotel czysty zadbany jedzenie okej a plaża dosyć ładna

Hotel oceniam pozytywnie. Z plusów: różnorodne i dobre jedzenie, zadbany obiekt, dobra infrastruktura, plaża przy hotelu piękna. Z minusów - pokoje najlepsze lata mają już za sobą, widać że nie są gruntownie sprzątane, a jedynie przecierane. Oferta alkoholi dosyć uboga, ale można znaleźć coś dla siebie. Basen w części Esencia zniszczony i niesprzątany przez kilka dni - filtracja wody zrobiona metodą chałupniczą. Personel nie zna podstaw języka angielskiego. Lepiej wychodzi samemu nauczyć się kilka zwrotów po hiszpańsku. Hotel na odludziu, ale ma to też swoje pozytywy.

Hotel jest całkowicie opanowany przez karaluchy. Nie było dnia podczas naszego pobytu, żebyśmy nie natknęli się na żywego lub martwego osobnika. Można je znaleźć w pobliżu budynków mieszkalnych, w zaułkach. Wokół basenu. Jest ich też całe mnóstwo w pobliżu baru, gdzie znajduje się scena. Wieczorami ludzie uciekali od swoich stolików, widząc nadchodzące karaluchy! Najgorzej było w połowie naszego pobytu, kiedy personel postanowił coś z tym zrobić. Mieliśmy pokój w budynku 8B, praktycznie tuż przy głównym basenie. Kiedy personel spryskał ten obszar, cała chmara karaluchów umierała przed naszymi drzwiami. Naliczyłem około 30 między basenem a nami, a cztery dostały się do pokoju. Naszym zdaniem było to niedopuszczalne i całkowicie zepsuło nam pobyt w hotelu. Widziałem, że inni goście w tym budynku również musieli mieć karaluchy, ponieważ personel dawał klientom dodatkowe ręczniki, aby zakryć szczeliny między drzwiami a podłogą w tym samym budynku. Obsługa hotelowa również pozostawiała wiele do życzenia. Powitano nas dość chłodno i szybko, bez żadnego wyjaśnienia, co gdzie i kiedy się znajduje. Dostaliśmy jedynie mapę i instrukcję w naszym języku na kartce papieru. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że hotel jest tak stromy i sami znieśliśmy bagaże do pokoju, mimo że terenjest naprawdę stromy! Osoby o ograniczonej sprawności ruchowej będą miały trudności z poruszaniem się po tym obiekcie. Wieczorem, idąc na kolację alejkami 4, 5 i 6, przebiegł obok nas duży szczur. Jedyną atrakcją dla nas była plaża – piękna, szeroka i piaszczysta.

Sam hotel na pierwszy rzut oka bardzo fajny jednak lata świetności ma już za sobą. Zacznijmy od osób sprzątających pokoje- osoby te bardzo ale to bardzo starające się , w pokoju zawsze świeże ręczniki , nie prosiliśmy o wymianę jednak każdego dnia dostawaliśmy czyste, zawsze pachnący pokój po sprzątaniu porannym. Wyżywienie - jedzenie bardzo monotonne, w 7 dni które byliśmy sporadycznie nowe posiłki , kucharze mili jednak bardzo często np. kurczak nie dopieczony tj. surowy w środku, niektóre mięso mdłe bez przypraw, krewetki - guma ... można by wymieniać tak cały dzien. Obsługa hotelowa - panie sprzątaczki ocena na 6, osoby w recepcji również na 6 . Jest jeden mały wyjątek a mianowicie osoby odpowiedzialne za basen- na litość boską .. baseny pełne ludzi i dzieci a pan wskakuje do wody i bierze jakąś chemie i czyści kafelki w basenie... druga sprawa pierwszy basen dla dzieci brudny w środku nie czyszczony codziennie na dnie liście palm, piasek w dużej ilości i uwaga pływające włosy innych ludzi... Animacji hotel nie ma praktycznie żadnych z rana i po południu aqua gym oraz w pojedyncze dni bingo , rzutki darty, Hotel położony praktycznie na końcu południowym wyspy. Jednak otaczające go góry nadają hotelowi uroku. Blisko sklep spożywczy i w sumie to tyle jeśli chodzi o sklepy położone w pobliżu hotelu. Można pojechać taxi do Morro Jable koszt 10-11 euro w jedna stronie nie ma znaczenia czy jedzie 2 czy 6 osób . W hotelu działa wypożyczalnie aut jednak proponuje zaklepać auto od razu na konkretny dzień po przylocie ponieważ jak my byliśmy to na auto czeka się 3 dni. Plaża przy hotelu cudowna, piaszczysta z bezpośrednim dostępem do morza. Jeśli chodzi o all inclusive to proszę pamiętać ze niestety drinki są owszem ale bardzo słabej jakości, za różne marki trzeba dopłacać wiadomo można dokupic ALL PLUS. Opinia ta jest tworzona przez 2 osoby , i stosunek jakości do ceny zdecydowanie na NIE. Osobiście nie wrócimy do tego hotelu.

Bezpośrednio przy ładnej plaży, hotel czysty, dobre wyżywienie, tematyczne kolację. Dobre rozdzielenie stref dla dzieci i doroslych. Ładny zielony teren hotelu,miły personel ,zwłaszcza Panie sprzątające

Czystość hotelu oceniam słabo. Po całym obiekcie biegają karaluchy. Basen nie był czyszczony i pływało w nim dużo brudu. Pokoje były czyste. Jedzenie dobre ale monotonne

Hotel położony na rozległym terenie 7 km od miejscowości Moro Jable. Bardzo ładna plaża poniżej hotelu ( łagodne zejście) kilka minut od hotelu. Pyszne jedzenie- codziennie ryby, owoce morza, mięsa, sporo warzyw i owoców. Jest czysto, choć w łazience często spacerowały małe mrówki, nam to akurat nie przeszkadzało. Wieczorem są animacje- miłe urozmaicenie. Wypożyczyliśmy auto online z odbiorem na lotnisku. Była to najtańsza opcja. W hotelu też jest wypożyczalnia. Polecamy zwiedzanie wyspy autem na własną rękę- nie ma problemu z parkowaniem, nawet na przepiękną plażę Cofete można dojechać małym autem, choć droga to ok 50 min jazdy szutrową drogową-warto. Generalnie w tym hotelu można odpocząć, choć ściany w pokojach są cienkie i słychać sąsiadów. Jednego dnia po 8 rano była akcja koszenia trawników która nas obudziła, poza tym spokojnie.

Hotel duży, bardzo ciekawie rozłożony. Dużo basenów, bardzo dużo aktywności! Jedzenie bardzo dobre i różnorodne. Pokoje czyste, widać że wyremontowane kilka lat temu. Ocean obok hotelu więc rewelacja. Niedaleko hotelu duży sklep. Niestety brak miasteczka i innych atrakcji w okolicy spaceru. Ogólnie bardzo polecamy, zwłaszcza osobom które chcą poleżeć na leżaku. Czarne opaski to premium na drinki, zielone też dają radę.

Hotel fajny z wieloma atrakcjami. Pokój wygodny codziennie sprzątany wraz z wymianą ręczników. Jedzenie smaczne. Minusy: większość obsługi bardzo niemiła sprawiała wrażenie jakby pracowała za karę oraz komary w pokojach. Zalecamy zabrać ze sobą jakiś oprysk na owady by noce nie stawały się koszmarem.

Wrzesień na Fuerteventurze to był dla nas strzał w dziesiątkę – a konkretnie pobyt w hotelu Fuerteventura Princess, który na długo zostanie w naszej pamięci!!! Już od pierwszych chwil czuliśmy, że to miejsce ma wyjątkowy klimat. Budynek główny, stylowy i bardzo przestrzenny, pracownicy uśmiechnięci i pomocni. Mogliśmy po przyjeździe od razu pójść na obiad, a walizki zostawiliśmy w recepcji, które dostarczono nam do pokoju (to osobny budynek, których jest na terenie obiektu kilkanaście). Sam teren hotelu to jakby ogród botaniczny, gdzie na każdym kroku otacza cię bardzo dużo różnorodnej zieleni, kwiatów, krzewów i palm. Spacery między pokojem, basenami, a restauracją były jak mini wycieczki przez egzotyczny park – idealne na zdjęcia i wieczorne przechadzki w romantycznym stylu, albo po prostu dla relaksu. Pokój? Mieliśmy duży, przestronny pokój, z wyjściem bezpośrednio na ogród. Wnętrze było super czyste, codziennie zadbane przez obsługę, a co drugi dzień wymieniano ręczniki i pościel – dokładnie to, czego szukaliśmy, żeby odpocząć i naładować baterie. Największym zaskoczeniem okazało się jedzenie. Serio, stołówka tutaj to nie zwykła stołówka, tylko kulinarna przygoda. Codziennie serwowano coś innego, a największą frajdę sprawiały nam pyszne świeże ryby i owoce morza, przygotowane na oczach gości (dla osób nie lubiących ryb było smażone również mięso), jak również przepyszne sery (z czego słynie wyspa) oraz owoce jak papaje, grejpfruty i pomarańcze!!! Do tego masa sałatek, owoców suszonych, lokalnych smakołyków, ciast, słodkich przekąsek oraz napoi typu: wino (różowe, czerwone i białe), piwo, wody gazowane słodkie i woda – naprawdę ciężko było się zdecydować, bo wszystko kusiło. Dodam, że nie było kolejek, żeby czekać na przygotowywane jedzenie. No i oczywiście największa gwiazda tego miejsca – plaża!!! To nie byle jaka plaża, tylko cudna czysta, piaszczysta szeroka plaża ciągnąca się kilometrami. Idealna do długich spacerów boso przy brzegu, do porannego joggingu czy po prostu do leniuchowania na leżakach. Woda? Bajka!!! Ciepłe turkusowe morze wyglądało jak z pocztówki – przezroczyste, przyjemne i idealne do kąpieli we wrześniu (z tego powodu byliśmy tylko raz przy hotelowym głównym basenie, których w sumie były 4 i wszystkie ok, choć ciepły ocean był dla nas SZTOS - nr 1). Podsumowując: w Fuerteventura Princess znaleźliśmy wszystko, czego oczekiwaliśmy od wakacji – czystość, komfort, pyszną kuchnię, naturę na wyciągnięcie ręki i plażę, która spełnia marzenia. W hotelu organizowane były również imprezy, zarówno dla młodszych, jak i starszych. Położony niedaleko większej miejscowości Moro Jable (gdzie znajdują się niezliczone ilości sklepów i perfumerii, w których można kupić perfumy dużo taniej niż w Polsce!) oraz ZOO, gdzie można dotykać i karmić żyrafy z ręki! Dodatkowo rano można podziwiać wschody słońca, a na zachód wystarczy przejechać na drugą stronę wyspy ok. 25 min. samochodem. To miejsce ma w sobie luz, dobrą energię i klimat, który sprawia, że człowiek po prostu nie chce stąd wracać. My z ogromną przykrością opuszczaliśmy hotel – wad brak!