Hotel Sea View Lodge

Strasznie niewygodny materac, łóżko dostawka chyba było dla dziecka bo było bardzo wąskie i krótkie. Obsługa bardzo niemiła. Przerwy w dostawie prądu ok 2x dziennie. Woda powinna być za darmo dla gości, niestety była tylko podczas posiłków. Obsługa baru za przekazanie słomki do kokosa zażyczyła sobie 1 dolar. Obsługa nie pozwoliła nam usiąść przy stolikach z widokiem na ocean ponieważ byłyśmy we 3 a nie 4 lub 2 a tam tak jest nakryte (nakrycia w innych miejscach przenosili), jedzenie niesmaczne i mały wybór. Klimatyzacji nie dało się regulować.

Bardzo czysto, pokoje sprzątane codziennie + butelka wody, wieczorem obsługa grzecznie puka i opryskuje pokój owadobójczym środkiem - super opcja, brak owadów w pokojach. W pokoju lodówka, klimatyzacja (stała temperatura, mogło by być 2 stopnie chłodniej) + wiatrak . Miła i przyjazna obsługa. Przy & dniowym pobycie śniadania jak najbardziej ok. Kilka wariantów potraw z jajek, naleśniki, owoce i zupa mleczna, nikt głodny nie chodził. Kolacja jest codziennie inna, do wyboru dwa dania + deser, z reguły vegę i ryba/mięso. W ciągu dnia duża dostępność posiłków dodatkowo płatnych - bardzo smaczne. Spokojne ciche miejsce z urokliwym basenem. Okolica to mała wioska - Afryka w lokalnym wydaniu, z kilkoma małymi "restauracjami" (dobre jedzenie) i sklepikami - pamiątki i podstawowe produkty. Podsumowując, mały, cichy urokliwy hotelik dla osób chcących odpocząć.

Hotel czysty. Klimatyzacja dzialala caly czas. Wi fi także ok.

Hotel mały kameralny - 18 pokoi. Nad samą plaża. Niestety duże pływy ale to też miało swoje uroki. Obsługa bardzo miła, codziennie pokój sprzątamy, butelka wody, a na wieczór łóżko było szykowane do spania. Były momenty, że nawet pół dnia mieliśmy basen tylko dla siebie. Jedzenie dośc słabe, monotonne. Hotel super dla osób ceniących spokój.

Klimatyczny i kameralny hotelik dla osób ceniących sobie spokój i ciszę. Pokój nr 14 z wystarczającą łazienką oraz ścianą za oknami pokoju i łazienki, jako jeden z niewielu z działającą klimatyzacją i działającą choć zardzewiałą małą lodówką. Wyżywienie w tym hotelu stanowią wyłącznie śniadania i obiadokolacje. Śniadania choć smaczne to były codziennie te same czyli 1 banan i 2 kawałki arbuza (plus do tego dwa kawałki ananasa lub marakuja wymiennie), 2 małe kiełbaski, 2 naleśniki i 2 jajka (można było sobie wybrać jedynie sposób przygotowania dwóch jajek-na twardo, omlet lub sadzone), do tego średniej jakości sok, kawa, herbata. Obiadokolacja pozostawiała wiele do życzenia z jedną szklanką napoju, czasem była zupełnie niezjadliwa, natomiast jedzenie, które każdy mógł sobie dokupić w tym hotelu było na tyle smaczne, że goście z innych hoteli regularnie przychodzili się w nim stołować, czyli goście Sea View Lodge mieli serwowane nieporównywalnie gorsze jedzenie niż to, które za opłatą można było sobie dodatkowo zamówić w tym samym hotelu i zjeść. Jeśli chodzi o obsługę hotelową to zabraniali oni wynieść choćby banana lub szklankę soku poza teren stołówki, np na stojący 5 metrów dalej leżak, chyba, że leżało się na tym samym leżaku i zapłaciło się dodatkowo za cokolwiek do jedzenia lub picia to wtedy obsługa nie widziała niczego złego w wyniesieniu tego poza obręb stołówki, sama przynosiła odpłatne jedzenie i picie. Animacji żadnych nie było, ale to oceniam na +. Położenie hotelu jest bajeczne, plaża śliczna, woda w oceanie ciepła. Rezydent dostępny wyłącznie przez whatts up, tylko przez 2 godziny na przestrzeni całego pobytu.

Hotel bez relacji, ale dokładnie to oczekiwałabym za tą cenę. Obiekt niewielki więc idealny dla tych co nie lubią tłumu i masówki. Wyposażenie pokoju podstawowe. Bez telewizora, Jeśli coś nie działało (zepsuło się) było naprawiane w ciągu kilku godzin. Ręczniki i pościel nie wymieniane przez cały pobyt, chociaż pokój sprzątany codziennie (nawet 2 razy dziennie, wieczorem łóżko przygotowane do snu). Hotel przyjemny, zielony pełen kwiatów. Wszędzie piasek (dla nos to był atut, ale cóż napewno przywieziecie w walizce do domu). Tylko kilka leżaków więc koło południa może być problem ze znalezieniem miejsca. Napewno nie jest to okolica z rajską plaża i lazurowym oceanem (pływy). Jedynie na co narzekam to jedzenie i w obsługa w restauracji. Śniadanie nie w formie bufetu tylko na zamówienie i tylko tyle ile dostaniesz (zapomnij o dodatkowej porcji masła). Kolacje niestety niezjadliwe. Tzn byliśmy na dwóch pod rząd i zrezygnowaliśmy. Do tego niemiła obsługa, niezadowolenie przy każdej prośbie, 2 osoby nie mogą usiąść przy stoliku z widokiem na ocean, mimo że nikt w tym czasie z niego nie skorzystał. Za to kilka lojalnych restauracji w okolicy (10-15 min pieszo) z rewelacyjnym jedzeniem (homar za kilkadziesiąt zł). Nie bójcie się tam wybrać. Organizacja ITAKA bez zarzutu.

Hotel położony jest w spokojnej i cichej okolicy, co zdecydowanie sprzyja wypoczynkowi. Lokalizacja jest atutem – idealna dla osób szukających relaksu z dala od zgiełku. Pokoje są codziennie sprzątane, co zapewnia czystość i schludność, a obsługa dba o porządek w hotelu. Niestety, największym rozczarowaniem okazało się jedzenie. Śniadania są bardzo monotonne – każdego dnia ten sam suchy omlet lub jajecznica, a parówki wydają się być najgorszej jakości. Pieczywo pozostawia wiele do życzenia, a o łyżkę masła trzeba było codziennie prosić. Dzbanki oraz ekspres do kawy były brudne, a sama kawa była daleka od jakiejkolwiek akceptowalnej jakości. Obiady prezentowały się nieco lepiej, ale wciąż brakowało im różnorodności i jakości. Dominował makaron z sosem pomidorowym, a ser praktycznie nie istniał w menu. Całość sprawiała wrażenie, jakby jedzenie było przygotowywane tylko po to, by zapchać żołądek, a nie dostarczyć przyjemności z posiłków. Oceniam je na 2/10, co przy cenie pobytu jest absolutnie nieakceptowalne. Dodatkowym minusem była organizacja transportu na lotnisko. W dniu wyjazdu musieliśmy czekać aż 40 minut na kierowcę, co można było rozwiązać lepszą komunikacją. Gdybyśmy zostali poinformowani o opóźnieniu, moglibyśmy ten czas spędzić na plaży zamiast przy recepcji, lekko zdenerwowani. Właścicielem hotelu jest podobno Włoch, ale uzyskanie jakiegokolwiek kontaktu było niemożliwe – obsługa odmówiła podania jakichkolwiek informacji. Odniosłem wrażenie, że hotel działa według zasady: jak najwięcej zarobić, jak najmniej zainwestować. Podsumowując – miejsce przyjemne pod względem położenia i warunków, ale absolutnie niewarte swojej ceny ze względu na jakość wyżywienia i organizację.

Seaview Lodge – rajski spokój z szumem fal w pakiecie! Jeśli szukasz miejsca, gdzie szum fal usypia lepiej niż kołysanka babci, a widok z okna sprawia, że znajomi myślą, że oszukujesz filtrami – Seaview Lodge na Zanzibarze to strzał w dziesiątkę! Hotel położony jest w spokojnej okolicy, więc zamiast dudnienia basów z sąsiedniego klubu masz soundtrack w postaci oceanu. Pokój? Niewielki, ale umówmy się – kto jedzie na Zanzibar, żeby siedzieć w czterech ścianach? Codziennie wysprzątany na błysk, a dodatkowo wieczorem hotelowa ekipa troskliwie psika na komary, więc żadne bzyczące potwory nie zakłócą snu (chyba że chrapiący współlokator). Łóżko? Mega wygodne! Chyba że jesteście w trójkę i ktoś ląduje na dostawce – wtedy poziom komfortu może zależeć od zdolności akrobatycznych. Gorąca woda w kranie zawsze, więc prysznic po dniu pełnym słońca i soli to czysta przyjemność. Jedzenie? Bardzo przyzwoite! Dwa posiłki dziennie, śniadania zawsze z owocami i deserem, więc można zacząć dzień jak prawdziwy influencer na Instagramie – naleśniki, omlet, kiełbaski i tropikalne widoki w tle. Do tego zawsze jakieś opcje wegetariańskie, więc roślinożercy nie będą musieli żywić się samym ryżem. Jedyny minus? Kolacja mogłaby być trochę większa – panowie o większym apetycie mogą czuć lekki niedosyt (ale zawsze można się ratować dodatkowym kokosem albo szybkim wypadem na plażę po lokalne przekąski). A skoro o minusach mowa – piwo niestety nie jest tu napojem budżetowym… 3 dolary za butelkę mogą lekko zaboleć, ale za widok na ocean trzeba czasem dopłacić! Pogoda? Idealna! Niby 32 stopnie w cieniu, ale dzięki cudownemu wiatrowi nie było duszno ani męcząco. Klimatyzacja? W pokoju tak, ale w otwartej restauracji niepotrzebna! To uczucie, gdy ciepłe powietrze otula, a wiatr przyjemnie chłodzi – bezcenne. Spacerkiem (czyli ok. 50 minut wzdłuż bajecznej plaży) można dotrzeć do turystycznego Paje – świetnego miejsca na jedzenie, kite’a i podziwianie ludzi, którzy wyglądają, jakby urodzili się z latawcem w rękach. Po drodze widoki jak z katalogu – błękit oceanu tak intensywny, że zdjęcia wyglądają na podrasowane. Pierwsze dni – ocean blisko. Potem odpływy, ale zamiast narzekać, można pobrodzić po dnie i podpatrywać miejscowych, jak polują na ośmiornice i kalmary. A jeśli zakupy to Twój sport ekstremalny – nie musisz nawet wychodzić z hotelu. Po plaży krążą Masajowie i lokalne kobiety oferujące ubrania, pareo i bransoletki w cenach lepszych niż w Stone Town (oczywiście trzeba się targować – bez tego nie ma zabawy!). No i te kokosy – świeżutkie, prosto z drzewa, zero plastiku, zero problemu! Podsumowując: jeśli marzysz o relaksie w pięknym miejscu, a nie potrzebujesz all inclusive z 15 basenami i animacjami w stylu "a teraz wszyscy klaszczemy!", Seaview Lodge to wybór idealny. Polecam z całego serca – i z lekką zazdrością dla tych, którzy dopiero tam jadą! 🌊🏝️