Sarova Whitesands Beach Resort & Spa

Przeglądając stronę Itaki w poszukiwaniu miejsca, do którego chcielibyśmy się wybrać na wakacje, kierowaliśmy się głównie temperaturą powietrza i wody oraz brakiem pory deszczowej. Nasz wybór padł na Kenię, gdyż w marcu można tu liczyć na temperaturę dzienną w okolicy 30 stopni, w nocy ok. 5 stopni mniej. Temperatura wody jest jeszcze wyższa, co jest sporym ale pozytywnym zaskoczeniem. Pada bardzo mało i krótko (max. 30 minut ulewnego deszczu na dzień) lub wcale. Wycieczkę można zarezerwować z kilku miast, tj. Katowic, Wrocławia i Krakowa, więc nie ma potrzeby podróżowania do Warszawy. Sam lot trwa ok. 10 godzin z międzylądowaniem w Egipcie. My podróżowaliśmy z linią lotniczą Electra Airways, która posiada raczej mniejsze, standardowe samoloty. Na pokładzie nie ma ekranów ani innej formy rozrywki, więc należy zabrać ze sobą laptopa lub po prostu dobrą książkę. Nie ma też cateringu, więc można zaopatrzyć się we własny prowiant lub zakupić coś na pokładzie (opcje na ciepło, np. pierogi lub na zimno, np. kanapka). Warto pamiętać, że firma nie akceptuje kart płatniczych Revolut ani dolarów - płacić można tylko fizycznymi kartami innych banków oraz w euro i złotówkach. Przed wylotem trzeba wykupić wizę do Kenii, która kosztuje ok. 30 dolarów, ale jeśli formularz wypełnia się 72 godziny przed wylotem lub później za wizę należy zapłacić aż 130 dolarów. Warto o tym pamiętać i wypełnić formularz wcześniej, aby uniknąć niepotrzebnych kosztów. Gotowe dokumenty trzeba wydrukować i zabrać ze sobą, władze nie akceptują elektronicznej wersji. Ponieważ wizy wydawane są przez internet sam proces na lotnisku jest krótki i sprawny. Urzędnik sprawdza wizę, paszport i skanuje wszystkie palce obu dłoni. Na lotnisku jest dostępny płyn antybakteryjny, więc można zdezynfekować ręce. Z parkingu goście są zabierani do hoteli w kilku komfortowych, klimatyzowanych autobusach. W zależności od wybranego hotelu czas dojazdu może być różny, w naszym wypadku było to ok. 40 minut. Hotel Sarova Whitesands Beach Resort & Spa położony jest w zadbanym egzotycznym ogrodzie, wśród palm, drzew, krzewów i kwiatów. Budynki przy recepcji otacza bardzo ładny staw z kolorowymi rybkami i fontannami. Większość pokoi ma atrakcyjny widok na plażę i morze, część na rozległą strefę basenów. Dodatkową atrakcją są małe, żółte ptaszki, które mieszkają na drzewie w pobliżu głównej restauracji i ciekawskie małpki, które od czasu do czasu pojawiają się wśród bujnej roślinności. Proces meldowania przebiegł bardzo płynnie, otrzymaliśmy ładny, średniej wielkości, zadbany pokój z widokiem na morze. Na wyposażeniu pokoju są wszystkie potrzebnego kosmetyki (nawet jednorazowe myjki i szczoteczki do zębów oraz kapcie i szlafroki). Recepcja pracuje 24/7, wszyscy świetnie mówią po angielsku (angielski wraz z suahili to oficjalne języki w Kenii) i chętnie służą pomocą. Byliśmy pozytywnie zaskoczeni, że mimo późnej pory (ok. 23:00) wciąż mogliśmy skorzystać z restauracji i wybrać coś z manu A’la carte oraz napojów i alkoholi. W prawie całym obiekcie (z wyjątkiem głównej restauracji) można połączyć się z darmowym WiFi, które dobrze działa nawet na wielu urządzeniach, nie ma potrzeby kupowania karty. Ośrodek posiada 3 restauracje - główną w formie bufetu (Pavilions) oraz dwie A’la carte. Śniadanie, lunch oraz kolację można zjeść w wyznaczonych godzinach w głównej restauracji, która jest niezwykle przestronna - posiada kilka sal, więc nigdy nie ma problemu ze znalezieniem wolnego stolika. W ofercie jest dużo opcji wegetariańskich (polecam indyjskie curry z serem paneer) i wegańskich, a także mięso (polecam pyszną jagnięcinę), ryby (rewelacja) i owoce morza. Na różnorodność i jakość z pewnością nie można narzekać, uważam, że to właśnie w tu można zjeść najsmaczniej. Dodatkowo miłym dodatkiem jest prosecco podawane do śniadania, ale tylko w soboty. W niedziele na lunch zaserwowano grillowane homary, ośmiornice i kalmary, które były niesamowicie dobre. To jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie w ramach all inclusive podają homary. Obiad lub kolację można zjeść w położonej nad brzegiem morza restauracji A’la carte Lido z rybami i owocami morza. Tu kuchnia jest czynna tylko do 21, a stoliki są rozstawione na malowniczo położonym tarasie. Moi faworyci to smażone kalmary i… sushi. Ostatnią propozycją jest włoska/międzynarodowa restauracja Minazi czynna aż do północy. Serwują tu, np. bardzo smaczną pizzę na cienkim cieście (ale tylko w określonym przedziale czasowym), sezonowane steki, smaczną grillowaną rybę i przepyszne domowe frytki. Wielkim plusem jest opcja zamówienia dań do baru Cocos na plaży, który stał się naszym ulubionym miejscem do spędzania czasu. Bar Cocos jest ulokowany bezpośrednio przy plaży, siedzi się tu na bardzo wygodnych, dużych kanapach z pufami lub jeśli ktoś woli na szerokich, komfortowych stołkach przy barze. Zdecydowanie polecam pyszną, kremową pinacoladę lub stawiające na nogi, pikantne bloody Mary. W karcie, w ofercie all inclusive, znajdziecie mnóstwo oryginalnych napojów bezalkoholowych (Cola, Sprite, Tonic itd.), lokalnych i zagranicznych alkoholi (Martini, Smirnoff, Absolute, Gordons, Famous Grouse) oraz lokalne wino białe, czerwone i różowe (to ostatnie bardzo polecam). Każdego dnia (o 21:00) w Cocosie odbywają się animacje, a następnie dyskoteka. W propozycjach znajduje się kurs salsy, karaoke, występ Masajów (po którym można kupić pamiątki), pokazy taneczne, akrobatyczne a także quiz z wiedzy ogólnej. Co wieczór leci inna muzyka, ale zawsze można poprosić o puszczenie ulubionych utworów (podczas naszego pobytu usłyszeliśmy między innymi “Ona tańczy dla mnie” i “Przez twe oczy zielone”). Sama plaża jest piaszczysta i rozległa, a woda obłędnie ciepła. Ciekawym zjawiskiem są przypływy i odpływy, które są bardzo intensywne w tym zakątku świata. Planując pływanie trzeba kierować się poziomem wody, który zmienia się w zależności od pory dnia. Morze cofa się bardzo daleko pozostawiając ciągnącą się płyciznę. Oczywiście można skorzystać z darmowych kajaków i popłynąć kawałek dalej aby zakosztować kąpieli w pełnym morzu. Płytka woda przy plaży będzie zaletą dla tych, którzy nie umieją dobrze pływać lub wolą w morzu brodzić. Jest to też bezpieczny akwen dla dzieci. Fale są łagodne, piasek nadaje się do budowania budowli, a płytka woda sprzyja pluskaniu. Lokalni sprzedawcy zagadują turystów w kulturalny, przyjazny sposób, więc jest to bezpieczne miejsce. Ponieważ plaża nie należy do hotelu, nie ma tam leżaków ani parasoli, ale można je znaleźć na hotelowej skarpie bezpośrednio nad plażą. Zazwyczaj można trafić na wolne miejsca, są nawet wygodne łóżka z miękkim materacem i poduszkami, a widok na ocean zapiera dech w piersi. Hotel dysponuje 5 basenami i wyróżniamy w tym “cichy” basen dla dorosłych położony w pobliżu spa oraz 4 baseny po drugiej stronie ośrodka. Jeden znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie baru i restauracji, więc skupia najwięcej ludzi. Jest też basen dla dzieci ze zjeżdżalnią, sprzętem do grania w piłkę wodną i brodzikiem. Niedaleko jest też dobrze wyposażony plac zabaw. Co więcej, ośrodek posiada miniklub dla dzieci od lat 4 i zapewnia opiekę dla młodszych dzieci (dodatkowo płatną). Spa posiada bogatą ofertę zabiegów klasycznych i orientalnych (ajurweda) i może się pochwalić wyróżnieniem dla najlepszego spa. My niestety nie skorzystaliśmy z powodu wygórowanych cen (ok. 270-315 zł za 60 min. dla jednej osoby). Udzielania rabatów się tu raczej nie praktykuje, ale jeśli o niego zapytacie dostaniecie dodatkowe darmowe minuty - więc warto próbować. W pobliżu spa, oprócz już wspomnianego “cichego” basenu, znajdziecie jacuzzi i hamaki. To bardzo kameralne i urokliwe miejsce, zazwyczaj całkowicie puste, więc polecam je na chwilę relaksu z książką. Na terenie ośrodka znajdują się dwa sklepy. Jeden (w pobliżu głównej restauracji) jest bardzo mały, przypomina afrykańską chatkę i można w nim kupić mocno ograniczoną ilość typowych pamiątek. Drugi sklep znajduje się na przeciwko recepcji i oferuje szeroki wybór lokalnych produktów - figurek z drzewa i kamienia, typowej biżuterii z koralików i Kazuri, podkładek na stół, magnesów, ręcznie wykonanych torebek i butów. Można tam też znaleźć najpotrzebniejsze przybory toaletowe i podstawowe leki. Ceny nie są szczególnie wygórowane, ale oczywiście pamiątki kupione na plaży lub w Mombasie będą o połowę tańsze. W całym hotelu można płacić kartą, lokalnymi kenijskimi szylingami lub dolarami. Co ważne, jeśli nie macie gotówki a chcecie podróżować, recepcja wezwie taksówkę i kurs będzie można opłacić kartą (po doliczeniu dodatkowych 30%). Przykładowo cena za kurs do Mombasy i z powrotem, wraz z nielimitowanym czekaniem, to ok. 140 zł. Koszt może nie najniższy, ale bardzo uprzejmy kierowca, nowy wygodny, klimatyzowany samochód i niezrównany komfort podróżowania. Na miejscu funkcjonuje również Uber. Jeżdżą w nim też tuk-tuki, więc warto dokładnie sprawdzić jaki pojazd się zamówiło. Na terenie hotelu nie ma bankomatu, najbliższy znajduje się w centrum handlowym oddalonym około 10 min. drogi jadąc samochodem. Na miejscu można bez problemu wypłacić kenijskie szylingi, ale zwróćcie uwagę na opłaty za transakcje. Obok siebie jest kilka bankomatów i niektóre z nich pobierają prowizje. W naszym przypadku DTB był darmowy, korzystaliśmy z karty Revolut. W ofercie znajduje się sporo wycieczek - od najtańszej po starej Mombasie, po najdroższe dwudniowe safari z noclegiem w hotelu wśród dzikich zwierząt. Dla tych, którzy nie chcą opuszczać hotelu na tak długo proponuje snorkeling w pobliskim parku narodowym. W cenie hotelu jest już wycieczka łódką z przewodnikiem, ale trzeba zapłacić dodatkowe 20 dolarów od osoby za możliwość korzystania z tego rezerwatu przyrody. Warto, bo pod wodą czekają rybki we wszystkich kolorach tęczy oraz żywe koralowce. Drugim godnym polecenia miejscem jest oddalony o ok. 15 min. Drogi autem park Haller. Tu zobaczycie ogromne żółwie, motyle, karmienie hipopotamów, krokodyli i sami nakarmicie żyrafy. Wstęp kosztuje ok. 14 dolarów i można tu spędzić kilka godzin (karmienie odbywa się od godziny 15:00, więc warto przyjechać najpóźniej około 14:00). Ostatniego dnia pokój należy opuścić o godzinie 10 i o tej samej porze kończy się również all inclusive. Dla gości przewidziany jest lunch oraz napoje bezalkoholowe. Na życzenie, udostępniany jest też pokój, w którym można się umyć i przebrać przed wylotem. Czas oczekiwania może być długi z powodu dużego zainteresowania możliwością skorzystania z prysznica, więc proponuję skontaktować się z recepcją odpowiednio wcześnie. Podróż autokarem i check-in przebiega sprawnie i w dobrej atmosferze. Na lotnisku można kupić pamiątki lub skorzystać z bardo ładnego, dobrze wyposażonego saloniku (za dodatkową opłatą). Warto pamiętać, że kontrola bezpieczeństwa odbywa się bezpośrednio przed wpuszczeniem do samolotu, więc, np. wodę w butelce będzie trzeba wyrzucić. Podsumowując, Kenia to rewelacyjny wybór jeśli szukacie ciepłego, egzotycznego wypoczynku w przyjaznej atmosferze. Hotel Sarova Whitesands Beach Resort & Spa będzie dobrym wyborem zarówno dla par w każdym wieku jak i rodzin z dziećmi. Uniwersalność oferty hotelu przypasuje wszystkim, a bogata oferta gastronomiczna zadowoli nawet wymagających gości. Nasza przygoda z Afryką dopiero się rozpoczyna, ale apetyt rozbudziła w nas właśnie Kenia. Gorąco polecam ten gorący kontynent!