Czy na samą myśl o podróży z malutkim dzieckiem drżą Ci dłonie? Już wyobrażasz sobie miny współpasażerów, krzyk przez całą trasę i wiele problemów, które mogą spotkać Was podczas wyjazdu? Wahasz się czy wybrać daleką podróż, czy może jednak zostać w tym sezonie blisko domu i poświęcić przyjemne wakacje dla świętego spokoju? Spokojnie, też to przeżyłam i mam kilka podpowiedzi.
Kiedy okazało się, że pojawiła się możliwość wakacyjnego wyjazdu, moim pierwszym pytaniem do męża było: jak dostaniemy się na miejsce z tak małym dzieckiem? Pierwszy raz dotarło do mnie, że podróże i wakacje z dziećmi są zdecydowanie inne niż te we dwoje. Już etap planowania takich wyjazdów obejmuje inne obszary. Na szczęście doszliśmy do wniosku, że wakacje z małym człowiekiem są możliwe, mogą być całkiem fajne, a nawet fajniejsze. Warto zwrócić uwagę na pewne etapy podróży, dobrze się do niej przygotować, żeby móc cieszyć się całym wyjazdem i odpoczynkiem.
Trzeba jednak najpierw wyjaśnić – w myśl przepisów i warunków przewoźników lotniczych, niemowlak to dziecko, które podczas podróży nie ukończyło 2 roku życia. Niemowlakowi nie przysługuje osobne miejsce w samolocie – podróżuje na kolanach rodziców. Nie może też mieć osobnego bagażu rejestrowanego. Dla takich maluszków przepisy dotyczące limitów wody i jedzenia na czas przelotu są łagodniejsze.
Mój synek jest dzieckiem bardzo aktywnym i był taki od dnia narodzin. Nie liczyliśmy więc na całkowicie spokojną podróż, bez niespodzianek i przeszkód. Po pierwszych tygodniach razem, przeznaczonych na poznanie siebie nawzajem, doszliśmy do wniosku, że jesteśmy gotowi do podróży. Ze swojego doświadczenia wiem już, że można być przygotowanym nawet na te pozornie nieprzewidziane sytuacje. Wiem też, że z drugim niemowlakiem, o ile takowy się pojawi, będę zwracać uwagę na kilka czynników podróży:
1. Wybór oferty i miejsca docelowego
Z maleństwem chyba nie podjęłabym się wakacji całkowicie na własną rękę. Czułam się komfortowo wiedząc, że wybrana oferta jest sprawdzona. Mam ubezpieczenie zdrowotne dla siebie i rodziny oraz jasno określone warunki uczestnictwa, a miejsce docelowe jest sprawdzone przez wielu wczasowiczów. Dla mnie najważniejsze były takie elementy jak:
Lotnisko, na którym spędzimy parę godzin. Pierwsza rzecz, której szukam zawsze i wszędzie to toaleta. W przypadku podróży z JJ (tak nazywamy synka od pierwszych liter jego imion) szukałam czystej i z opcją „dla mam z dzieckiem” – czyli z przewijakiem i fotelem do karmienia.
Kierunek – przede wszystkim blisko. Na pierwszą podróż Europa była dla nas obszarem komfortu. Nie chcieliśmy żadnych tropików. Niemowlak nie ma wykształconych jeszcze mechanizmów chłodzenia ciała, więc zbyt wysokie temperatury mogą być dodatkowym utrudnieniem. W zależności od miesiąca wylotu, zawsze można znaleźć kierunki atrakcyjne dla rodziców z niemowlakiem, z przyjemnym ciepłem, ale beż żaru z nieba.
Przykładowe, godne uwagi miejsca to m.in.: Bułgaria, greckie wyspy Kreta i Kos; hiszpańska Costa de La Luz lub Majorka, włoska Kalabria lub Riwiera Turecka z popularnymi regionami jak Alanya, Antalya czy Side. Jest ciepło, ale nie upalnie, plaże są piaszczyste i można znaleźć wiele hoteli z udogodnieniami dla rodzin.
Hotel, w którym nocowaliśmy przez kilkanaście nocy. Każdy ma swoje określone preferencje, ale dla rodziców istotne jest wyposażenie pokoju. Np. w łóżeczko – turystyczne lub tradycyjne dla maluszka, ewentualną dostawkę, czajnik – dla mam karmiących mlekiem modyfikowanym (MM) zdecydowane ułatwienie, żeby z każdą butlą nie biegać do hotelowej restauracji, a dla pozostałych szybki dostęp do odkażacza smoczka 😉
2. Niezbędnik do samolotu – Twój i maluszka
Bardzo ważne jest, aby zapoznać się z ogólnymi przepisami dotyczącymi bagażu podręcznego oraz warunkami przewoźnika, z którym będziemy lecieć. Jest kilka usprawnień podróży dla rodziców z maluchami – można np. zabrać wózek pod same drzwi samolotu, zostanie on nieodpłatnie przetransportowany. Jako opiekunowie małego człowieka mamy też pierwszeństwo wejścia na pokład. Najlepiej jednak poznać swoje prawa i obowiązki przed wylotem i przygotować się odpowiednio do całej podróży.
Niektórzy przewoźnicy oferują możliwość zabrania ze sobą na pokład dodatkowej torby lub osobnego bagażu podręcznego z rzeczami dla malucha. Jednak po co przesadzać? Warto spakować absolutne minimum – niezbędnik rodzica, czyli wg moich doświadczeń:
Smoczek/butelka z wodą – nie tylko do zaspokojenia pragnienia, ale także jako pomoc doraźna podczas startu i lądowania. W tych momentach mogą zatykać się uszy, dla niemowlaka może to być nieprzyjemne, wręcz bolesne, a odruch ssania pomoże rozwiązać problem.
Pieluchy, chusteczki nawilżane i woreczki – jeśli tylko masz możliwość to przygotuj malucha do lotu przed wejściem na pokład. Podczas lotu zmiana pieluchy będzie utrudniona, dlatego torba podręczna powinna być spakowana tak, abyś idąc do toalety wszystko miała pod ręką. Warto mieć woreczki na zużyte pieluchy – dbajmy o komfort podróży pozostałych pasażerów i maksymalną higienę 😊
Ubranka na zmianę/kocyk – najlepiej ubrać malucha na tzw. „cebulkę”. Łatwe do sprawnego rozebrania lub ubrania, w razie gdyby klimatyzacja w samolocie była zbyt intensywna. Kocyk do przykrycia i przytulania. Miej pod ręką bodziaka i spodenki na zmianę, gdyby maluch się pobrudził.
Ulubiona przytulanka/książeczka – owszem jako rodzice z malutkim dzieckiem mamy przywileje, ale też obowiązki. Trzeba szanować współpasażerów, więc nie zabieraj do samolotu głośnych grzechotek i innych zabawek. Kolorowa książeczka lub mały miś świetnie się sprawdzą.
Jedzenie – potwierdzam, że mamy karmiące piersią mają w tym momencie problem z głowy. Jeśli maluch jest na MM, trzeba pamiętać o wodzie – wrzątek dostaniemy od stewardessy, jednak zimną warto mieć swoją. Dobra opcja to drobne przekąski jak chrupki kukurydziane, wafelki ryżowe czy biszkopty. Na dłuższe przeloty sprawdzą się słoiczki – jednak uważaj, bo niesmacznymi brokułami możesz zostać opluta nie tylko Ty, ale też inny pasażer, więc zabierz sprawdzone i lubiane smaki i podawaj tylko w razie konieczności.
Nam w zasadzie nic więcej nie było koniecznie. Udało nam się spakować w dwie podręczne torby. Jedna dla JJ, druga dla nas.
3. Dobrze spakowana walizka
Mając już pewnie doświadczenie w tym zakresie mogę tylko powiedzieć – zawsze pakowałam za dużo. Ale jestem wygodna i nie chciało mi się – tak wiem, ZŁA MATKA – prać ubranek ręcznie ani tym bardziej prasować. Można oczywiście zabrać żelazko – lub przezornie dowiedzieć czy w hotelu będzie dostępne.
Zabrałam także mydełko do prania – w kostce, hipoalergiczne i sprawdzone. Ponieważ mam małego alergika nie mogłam ani oddać ich do pralni hotelowej ani prać w niczym innym.
Warto spojrzeć na prognozy pogody i zaplanować ubrania dostosowane do warunków. Dla JJ pakowałam przede wszystkim wygodne bodziaki, śpiochy i bawełniane spodenki oraz czapeczkę z daszkiem na głowę. Jako wspomnianego alergika musiałam pamiętać też o ręczniku i pościeli (prześcieradełko i kocyk do spania).
Kosmetyczka/apteczka – nawet ta ograniczona do minimum – to koniecznie z kremem z SPF 50 – wypróbowanym, aby nie okazało się, że nagle walczymy z uczuleniem. Kosmetyki do kąpieli i pielęgnacji maluszka – ja nie lubię marnować wakacji na bieganie po sklepach, więc zabieram sprawdzone produkty. Bez podstawowych leków i środków aptecznych jako mama się nie ruszam. Sól fizjologiczna, płatki jałowe, środek do dezynfekcji, leki przeciwgorączkowe, preparat przeciw kolkom, środki na odparzenia oraz w naszym przypadku leki na alergię. To produkty, które dla mojego komfortu psychicznego zawsze pakuję w podróż. Swój bagaż trzeba zmieścić pomiędzy 😊
4. Odpowiedni czas na podróż
Wybór terminu podróży zależy głównie od rodziców. Jednak warto pamiętać, że z dzieckiem do 7 dni nie podróżuje się samolotem. Ze starszym niemowlakiem można, choć warto odczekać te kilka tygodni. Po około 3 miesiącach znamy już naszego malucha na tyle dobrze, że potrafimy zrozumieć jego potrzeby. Decyzja o wyjeździe była podjęta płynnie po okresie zapoznawczym – po prostu dobrze przygotowani wybraliśmy miejsce w Europie, z krótkim czasem przelotu, z lotniska najbliżej miejsca zamieszkania. Reszta nie zależała od nas 😊
Tak przygotowani wyruszyliśmy w pierwszą podróż z synkiem, nie ostatnią, jak się okazało. Podróże z dziećmi, nawet tymi malutkimi są fajne. Organizacja to podstawa, ale cóż to dla rodziców 😊 Pochwal się w komentarzu, jak przebiegają Twoje przygotowania do podróży i jaki kierunek wybierasz na urlop z dzieckiem?
Z tymi krajami arabskimi (vide: Turcja z wpisu) to bym uwazala z polecaniem. To jednak inna flora bakteryjna. Jesli nic sie nie wydarzy – spoko, ale ryzykujemy dodatkowe „atrakcje” w postaci bliskiego kontaktu z miejscowa sluzba zdrowia. Po co? Brakuje tu tez informacji bardzo prostych, ale praktycznych – dziecko musi miec swoj dokument (dowod osobisty lub paszport) – trust me, nie wszyscy o tym pamietaja. Jesli dziecko karmione jest MM warto upewnic sie przed wyjazdem czy w danym kraju dany rodzaj mieszanki na pewno dostaniemy lub wziac odpowiedni zapas. Podobnie jak warto wowczas zwrocic uwage czy w pokoju dostepny jest czajnik. No chyba, ze mamy ochote w nocy lub nad ranem biegac do hotelowej restauracji po wrzatek 😉 Kolejna praktyczna sprawa, to pieluchy do wody – warto… Czytaj więcej »
Jolu – dziękuję za twój komentarz i praktyczne uwagi. Część z nich zostało wymienionych we wpisie, ale warto wspomnieć o pozostałych. O posiadaniu dokumentów dla dziecka komunikujemy także w informacjach praktycznych, przekazywanych przy dokonaniu rezerwacji. Szczegóły bagażu warto także sprawdzić dla danego przewoźnika, gdyż mogą pojawiać się różnice. Pozdrawiam! 🙂
Podróżowanie z maluszkiem to niezły wyczyn, ale warto.
Aneta, oczywiście, że warto! Pamiętasz Wasze pierwsze wspólne wakacje? Gdzie się wybraliście?
Dodałbym jeszcze coś do butelki z wodą. W naszym przypadku braliśmy ulubiony bidonik dziecka z rurką. Jak się okazuje, nie jest to najlepsze rozwiązanie ponieważ podczas lotu pod wpływem ciśnienia woda wylewa się w torbie zalewając chłonne pampersy 🙂
Tomku, mieliście w takim razie nieplanowane „atrakcje” :). Zdecydowanie bezpieczniejsza jest butelka ze smoczkiem dla najmłodszych lub zwykła butelka z korkiem. Wówczas można poprosić stewardessę o rurkę lub zabrać zapasową w torbie.
Kilkanaście razy leciałem czarterami z biurami podróży, generalnie zawsze jest kłopot z płaczem malutkich dzieci. To że loty takie w większości dla innych uczestników to często koszmar rodziców to nie obchodzi, liczą się tylko oni i ich Bogu winne dziecko. Jeżeli wrzask dzieci przez kilka godz w samochodzie innym nie przeszkadza, to w samolocie już tak. Ale o tym Pani już nie pisze.
Panie Krzysztofie, bardzo dziękuję za komentarz. Oczywiście podróże z małymi dziećmi bywają trudne dlatego wpis miał ułatwić rodzicom przygotowanie do takiej podróży – nie tylko dla własnej wygody, ale także mając na uwadze współpasażerów. Dla rodziców i malucha podroż samolotem, zwłaszcza ta pierwsza, potrafi być stresująca, a mój tekst został napisany, aby ten stres zniwelować. Nie zawsze jednak lot z samolotem musi być traumą dla współpasażerów, pod warunkiem, że rodzice i maluch odpowiednio przygotują się do pierwszych wspólnych wakacji.
Latamy zI Itaka i innymi biurami bardzo dużo i stwierdzamy że podróże ze wspolpadazerami z małymi dziećmi i niemowlęta i są wyrazem ssmolubnosci rodziców i wydaje im się że wszystko im wolno Lot w granicach 2 godzin jeszcze w tym wrzasku można wytrzymać ale dłużej to już Horror a w końcu lecimy wypoczywać lub z wypoczynku wracamy Młodzi ludzie miejcie litość
Panie Jerzy, dziękuję za komentarz. Lot z maluchem nie musi wcale być koszmarem – ani dla rodziny, ani współpasażerów. Odpowiednie przygotowanie pozwoli na spokojny przelot i udane wakacje. Dlatego powstał ten wpis – aby ułatwić rodzicom przygotowania i zwrócić uwagę na najważniejsze aspekty, w tym komfort pozostałych podróżnych.
Prosiłbym jeszcze o uzmysłowienie rodzicom takiego przyjemniaczka, że w przypadku zwracania uwagi rodzicom na dzikie wrzaski, kopanie w poprzedzjący fotel, trzaskanie stolikiem bądz uderzanie w głowę współpasażerow różnymi przedmiotami i brak ich reakcji na wnioski pasażerów załoga ma prawo wysadzić zakłócających podróż na najbli zszym lotnisku a linia lotnicza obciążyć ich kosztami takiego lądowania.
Panie Jerzy, oczywiście załoga samolotu może podjąć decyzję o wysadzeniu pasażerów, którzy nie stosują się do przepisów i zasad panujących w samolocie. Pamiętajmy, że dotyczy to każdego niewłaściwego zachowania. Jednak mam nadzieję, że wsparcie i uprzejma prośba wystarczą, aby i tak zestresowani podróżą rodzice spróbowali uspokoić malucha.
Z własnych wieloletnich doswiadczeń każda uwaga skierowana w stronę rodziców lub opiekunów kończyła się uwagami: To tylko dziecko. Nie był pan nigdy dzieckiem.Ja wychowuję dziecko bezstresowo. Odwal się człowieku itp. = takie mamy dziś społeczeństwo. 500+ taką patologię jeszcze spotęguje.
Panie Jerzy, dziękuję za wszystkie uwagi. Starajmy się jednak inspirować wzajemnie, nie urażając przy tym innych czytelników. Blog to miejsce na porady i wskazówki oraz wsparcie podróżujących. Życzę Panu przyjemniejszych doświadczeń w kolejnych podróżach. Planuje Pan w tym roku jakieś wakacje? 🙂
Pani Zofio. W swoich wpisach nie zamierzałem nikogo obrażać lecz uzmysłowić rodzicom fakt, że jeżeli nie są w stanie zapanować nad emocjami swoich pociech, nie powinni latać z nimi samolotem. Istnieją środki transportu indywidualnego. Dzieci to nie bagaż. Trzeba o nie dbać i wychowywać od najmłodszych lat. W bieżącym roku po raz trzeci wybierany się z żoną do Grecji. Tym razem na Kefalonię..
Myślę, że te moje uwagi do czegoś się przydadzą. Z mojej strony dyskusję uważam za zakończoną. Z turystycznym pozdrowieniem – Jerzy.
Panie Jerzy, oczywiście – dzieci w podróży wymagają bacznej uwagi i odpowiedniego zaplanowania oraz przygotowania do podróży. Państwa podróż do Grecji z pewnością będzie udana – ja także uwielbiam ten kraj. Wspaniałe jedzenie, sympatyczni ludzie i piękne plaże z ciepłym morzem. Polecam podczas wyjazdu zwiedzić jaskinię Drogarati oraz podziemne jezioro Melissani. Życzę wspaniałych wczasów! 🙂
Czy leciał pan samolotem ze swoimi małymi dziećmi ? Z pana wypowiedzi wnioskuję że nie ma pan takiego doświadczenia, przydało by się trochę empatii i zrozumienia…